Minął dokładnie tydzień od dnia zakończenia spotkania Wincentyńskiej Młodzieży Maryjnej w Tczewie. Spotkanie miało w dużej mierze charakter rekolekcyjny, lecz głównym zamysłem było
spędzenie weekendu w jak najbardziej przyjemny i rekreacyjny sposób, nie zapominając o duchu Stowarzyszenia.
Zacznijmy od początku…
Skąd pomysł ? Sami się zastanawiamy. Chyba całe przedsięwzięcie
spowodowane było niesamowitą tęsknotą za naszymi przyjaciółmi, która od
dłuższego czasu nie dawała nam spokoju.
Przyszedł dzień, że z Inką i Gosią nie wytrzymałyśmy i
wyskoczyłyśmy na jednym ze spotkań z pomysłem na zorganizowanie czegoś takiego
:D Zdziwienie s. Jolki było niepowtarzalne :D
W jednej chwili zaczęła się burza
mózgów, następnie chęć zapytania siostry przełożonej o zgodę, wstępne
planowanie. Ze względu na niesamowitą przychylność s. Cecylii, po naświetleniu całej
idei spotkania, otrzymałyśmy zgodę, właściwie cała grupa otrzymała.
I zaczęło się! - Kto
przyjedzie? CO DO JEDZIENIA? Co będziemy robić? CO DO JEDZENIA? Gdzie będą
spali? CO DO JEDZENIA? Tak, definitywnie jesteśmy żarłokami, jak chyba wszyscy,
którzy mają do czynienia z WMM, ale nie ważne… jesteśmy żarłokami Pana <3
Pytań, pomysłów i wątpliwości nie było końca, ale daliśmy
radę!
Fakt, zły chciał jak najbardziej ingerować w relacje
pomiędzy nami, popsuć co tylko możliwe, wprowadzić niepokój i zamieszanie, ale
najważniejszym naszym zadaniem było stawić mu czoła i nie dać za wygraną!
Lekko chaotyczny podział obowiązków, małe opóźnienia, robota
na ostatnią chwilę i tak nie zabierały uśmiechu z naszej twarzy, a właściwie
uświęcały nas w przekonaniu, że robi to młodzież dla młodzieży, w takim
przyjemnym nieogarnięciu :)
Aż w końcu doczekaliśmy się – na pierwszy ogień do Tczewa
zawitał Kościan, dokładnie mini delegacja, czyli Zuzia i Bartek. Ze względu na
to, że zjawili się trochę wcześniej niż inni, udzielili nam wsparcia w
ostatnich przygotowaniach, za co aż nie wiemy jak dziękować.
Z czasem zjawiły się Walichnowy i pozostało nam czekać na pierwsze punkty programu, czyli spowiedź, Msza Święta. Ku naszemu zaskoczeniu, gdy wyszliśmy z przedszkola (naszej weekendowej siedziby) przy przedszkolu zjawiło się Gniezno i Świecie : o
I tak, z ogromnym entuzjazmem, całą eskortą,
z instrumentami, udaliśmy się do naszej Parafii. Obstawiliśmy liturgię Słowa,
dopełniliśmy wszystko śpiewem i rozkoszowaliśmy się Darem Spotkania Pana
Naszego.
Tuż po Mszy udaliśmy się na kolację, potem chwilka na
zmywanie, aż nareszcie długo wyczekiwana Adoracja Najświętszego Sakramentu.
Zgodnie z tematem spotkania - ,,ODKRYJ W SOBIE PIĘKNO + Ps 139, 14’’ – Gosia przygotowała
rozważania, które miały dać powód do zastanowienia się nad tym, czym właściwie
jest dla nas piękno; czy w odpowiedni sposób je postrzegamy, cenimy; czy
dziękujemy Bogu za to, że obdarował nas licznymi dobrami; czy pielęgnujemy nie
tylko to co na zewnątrz, ale też to co mamy w środku, a całość zwieńczona była
pięknymi listami, które Bóg przez Słowo kieruje do wszystkich umiłowanych sobie
synów i córek.
Po Adoracji nie pozostało nic innego jak wieczorne(ażeby
tylko wieczorne) pogaduchy, prysznic i sen, który chyba każdemu – szczególnie po
podróży – był potrzebny ;)
Nazajutrz pobudka, modlitwy w kaplicy, śniadanie, co by
nabrać sił na resztę dnia i czas na lodowisko!
Okazało się, że trochę felernie sprawdziłam godzinę, na
którą mieliśmy wejść i zmuszeni byliśmy chwilę poczekać na placu zabaw, co
myślę, że chyba większości przypadło do gustu i ożywiło duch zabaw dziecięcych.
Przy okazji znalazła się chwila na telefon do pobliskiej restauracji, żeby
uprzedzić właściciela o tym, że przyjdzie niebezpieczna zgraja głodomorów, z
prośbą o znalezienie dla niej miejsca ^_^ Wszystko przebiegło rzecz jasna
pomyślne, Boża Opatrzność czuwała nad nami i nie pozwoliła na to, by ktokolwiek
zrobił sobie coś nieprzyjemnego na lodzie i przypadkiem nie wytrwał do obiadu
:D
No właśnie – obiad – tak jak wcześniej wspomniałam JEDEN
WIELKI/MAŁY GŁÓD !
Dwadzieścia ileś potraw, pizze, kebaby, napoje xdd Wyrazy
podziwu dla wszystkich obsługujących nas wtedy pracowników Camargo –
spisaliście się na medal!
Od jakiegoś czasu s. Jolkę śledziła ochota na pizzę,
tak więc nie mogliśmy o niej zapomnieć – ze względu na jej chwilowy pobyt w
Pelplinie dostała posiłek na wynos :]
Po obiedzie mała sjesta, można ująć ,,czas na drzemkę’’…
Kolejnym naszym zajęciem były zajęcia
tematyczne przygotowany przez s. Jolantę.
Praca z lustrem, praca z własnym
obliczem, właściwie praca z samym sobą. Przy okazji małe nawiązanie do burzliwego
ostatnio tematu ‘’ideologii’’ gender.
Po spotkaniu z samym sobą nadszedł czas na spotkanie z Duchem Świętym.
Dzięki ks. Sebastianowi Kowalskiemu, część z nas po raz pierwszy mogła ‘’odczuć’’
bliskość, działanie Ducha Świętego, Jego pokój i to, jak pragnie dotrzeć do
naszych serc.
Mimo tego, że podczas samej modlitwy o wylanie Ducha Świętego
szaleństwa nie było, to jej owoce na pewno będą pojawiać się w naszym życiu, a
przede wszystkim pragnienie kolejnego spotkania z naszym Wspomożycielem.
Prawidłowe rozłożenie
punktów programu pozwoliło na to, by trochę sobie pośpiewać, porozmawiać i
wspólnie cieszyć się obecnością, do czasu, gdy przyszła pora na film.
,,Bestia’’
– opowieść o zadufanym w sobie nastoletnim chłopaku i jego szerzącą się pogardą
dla innych, mniej zamożnych, brzydszych osób niż cała jego wielka okazałość
stanowi.
Wszystko jednak w pewnym momencie obróciło się wbrew jego woli, klątwa
którą został ‘’obdarzony’’ finalnie pozwoliła odmienić jego wnętrze, nauczyła
go kochać, nauczyła szacunku i empatii, rozwiała pychę i złośliwość.
Więcej nie zdradzam, zachęcam do obejrzenia ! W każdym bądź razie z opinii WMM-owskich krytyków filmowych, film doskonale podpasował pod idee naszego spotkania.
Zrobiło się już dosyć późno, pozostało nam udać się do łóżek, aby w odpowiedni sposób zregenerować się przed Dniem Pańskim, a jednocześnie ostatnim dniem naszych rekolekcji.
Więcej nie zdradzam, zachęcam do obejrzenia ! W każdym bądź razie z opinii WMM-owskich krytyków filmowych, film doskonale podpasował pod idee naszego spotkania.
Zrobiło się już dosyć późno, pozostało nam udać się do łóżek, aby w odpowiedni sposób zregenerować się przed Dniem Pańskim, a jednocześnie ostatnim dniem naszych rekolekcji.
Niedzielę rozpoczęliśmy całkiem przyzwoicie – podobnie jak w
sobotę, czyli pobudka, modlitwy, śniadanie. Siostra Cecylia przed Mszą
przygotowała dla nas mini konferencję, podczas której poruszyła parę ważnych
tematów, otwierając w ten sposób nasze umysły i oczy.
Po staraniach
s. Cecylii nie pozostało nic innego, jak żwawo się ubrać i wyjść na Mszę.
W Parafii małe zamieszanie, telewizja
lokalna, dzieci – oczywiście nie wszystko przez nas,
ale tak o! :D
Nie wiem jak u innych, ale moje serducho przez tę wspólną Mszę
ogarnęło niesamowite ciepło i radość.
Gdy śpiewaliśmy piosenkę na wyjście rzuciła
się w moje oczy jedna Pani, która zmierzając do żłóbka postanowiła na chwilę
się przy nas zatrzymać, popatrzeć na to z jaką wesołością, z jak ogromną
Miłością i zapałem wychwalamy Boga i Jego Potęgę poprzez śpiew i grę na
instrumentach.
Wyraz twarzy tej Pani na długo utkwi mi w pamięci… Był tak
serdeczny, że od razu poczułam, że robimy coś dobrego, że nasze życie, nasze
czyny są świadectwem Miłości.
Po pokarmie dla duszy udaliśmy się na pokarm dla ciała,
czyli wymodloną przez Kasię pomidorową i wszystko inne :D
No cóż, obiadek i czas na liczne podziękowania, porządki,
ostatnie wspólne chwile i pożegnanie.
Nie jestem w stanie opisać tego, jak bardzo wszystkim
jesteśmy wdzięczni.
Siostrze Cecylii za udostępnienie przedszkola, zapewnienie
noclegu, podarowanie serca;
siostrze Marzenie za przepyszne posiłki, małe co
nie co w przerwach i piękny uśmiech;
księdzu proboszczowi, naszemu parafialnemu tacie, który udzielił nam wsparcia materialnego,
księdzu Karolowi – naszemu spowiednikowi, który podczas sakramentu pokuty niejednemu z nas rozświetlił rzeczywistość, dzięki Bożemu działaniu;
księdzu Karolowi – naszemu spowiednikowi, który podczas sakramentu pokuty niejednemu z nas rozświetlił rzeczywistość, dzięki Bożemu działaniu;
ks. Diakonowi,
który umożliwił nam adorację Najświętszego Sakramentu;
ks. Sebastianowi za jego charyzmat
i pogodę ducha, którą dzielił się z nami wszystkimi;
siostrze Jolancie za
OGROMNĄ cierpliwość, otwartość na wszystkie nasze pomysły, zaangażowanie i w
końcu,
tym wszystkim, którzy zaszczycili nas swoją obecnością, czyli naszym
przyjaciołom z Gniezna, Kościana, Walichnów, Świecia za to, że po prostu byliście, jesteście i będziecie.
Kochane Siostry, kochani
Księża, kochana Młodzieży – nie zdajecie sobie sprawy jak wielkim Skarbem jesteście
dla nas, a przede wszystkim dla Boga.
To właśnie przez Was możemy odkrywać to Piękno pochodzące od Chrystusa i się nim
ekscytować. Jesteście piękni Jego pięknem nasi Mili !
Wszystko przebiegło jak najbardziej pomyślnie, a ,,wszystko
z MIŁOŚCIĄ, która jest więzią doskonałości.’’ To właśnie Ona pozwoliła nam się
spotkać, to Ona wywołuje każdego dnia tęsknotę i pragnienie ujrzenia Waszych
rozpromienionych twarzy, to przez Nią dzieje się tyle dobra, to dzięki Niej
jednoczymy się w naszym Wincentyńsko–Maryjnym gronie i chcemy razem działać!
Nic tylko chcieć więcej i więcej tak cudownej Miłości! :333
Mam nadzieję, a właściwie śmiało rzec mogę – MAMY nadzieję,
że lada moment zobaczymy się ponownie ! Mamy nadzieję, że po tym spotkaniu nie zapomnicie mówić do Boga :
,,Dziękuję
Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne
podziwu są Twoje dzieła
I
dobrze znasz moją duszę’’
Kochamy WAS I ON WAS KOCHA! :* <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz