środa, 14 maja 2014

Suprajs! :D

Nawiązując do poprzedniego bloga :

Od czasu rekolekcji w Tczewie - przełom stycznia i lutego - nie spodziewaliśmy się żadnego, szybszego spotkania z WMM-owskimi Przyjaciółmi, niż na Vincentianie, czyli w weekend majowy.
Pan jednak doprowadził do tego, że ich malutka część, a dokładnie Zuzia i Bartek z Kościana zawitali do nas w pierwszy weekend kwietnia :) 

Spotkanie całkowicie przypadkowe i właściwie niezbyt szczególnie zaplanowane(oprócz kwestii tego, gdzie śpimy i co jemy) - jeszcze raz podkreślmy, że Przypadek to drugie imię Boga.
Nie obowiązywały nas żadne cisze nocne, wyznaczone godziny pobudek... Mieliśmy po prostu czas dla siebie.


Tak się jednak złożyło, że znalazło się nawet kilka atrakcji, oprócz jakże ciekawych i niepowtarzalnych spacerów po mieście.... xdd

Po pierwsze - w sobotę(5 kwietnia) Kasia miała 14-te urodziny :333 Akurat wtedy dopadła ją również angina, lecz nie uznaliśmy tego za jakąś specjalną przeszkodę w zorganizowaniu jej niespodzianki :D 
Przygotowaliśmy balony, ciasto ze świeczkami, no i wyruszyliśmy w poszukiwaniu jej domu... Po trochę długim dystansie dotarliśmy na miejsce, zapukaliśmy tam, gdzie trzeba i rozbrzmiało ,,Sto lat!'' :D 
Kasia ugościła nas kolejnym ciastem, herbatką, no i milutkim uśmiechem, za co pięknie dziękujemy :)))  <3





Drugą atrakcją był niedzielny wyjazd do Sanktuarium Matki Bożej w Piasecznie. Nie bez powodu się tam wybraliśmy... Tego dnia odbył się tam Rejonowy Dzień Wspólnoty Ruchu Światło-Życie. Na prośbę
ks. Daniela, opiekuna Oazy w naszej Parafii, zajęliśmy się oprawą muzyczną podczas Mszy Świętej. Cieszył nas nie tylko fakt, że zgłoszono się do nas z taką propozycją, ale również to, że mieliśmy okazję połączyć siły z Maćkiem, Patrycją i Asią, którzy należą do Oazy. Współpraca poszła nam znakomicie :) 


Nagrodą za nasze zaangażowanie w RDW był ufundowany przez Księdza wypad na szejki ^_^
Okazał się on znakomitym zwieńczeniem wizyty Zuzi i Bartka w Tczewie :33
Tuż po nie małej pyszności... i paru kostkach czekolady musieliśmy niestety pomachać im na pożegnanie... 



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz